Czat jak zwykle „prawdomówny”.

Jak to dobrze, że ktoś wpadł na pomysł czata dla burmistrz Sokołowskiej. Teraz przynajmniej przez dwa tygodnie będzie można obnażyć „prawdy” wypowiedziane ustami, wydaje mi się, krasomówczyni stulecia w naszej Gminie. Już dawno dawno pisałem, że jest „prawda” i jest „prawda” burmistrz Sokołowskiej. Między obiema jest ogromna przepaść. Słuchając burmistrz czuję się jak wszyscy, którzy słuchali jej w kampanii. Jak wygląda realizacja kampanijnych obietnic, widać gołym okiem.

Dziś zacznę od pokazania filmiku z czat show burmistrz Sokołowskiej:

Burmistrz stwierdza, że Klub Radnych nie był zainteresowany zadaniem jej pytań, odnośnie pisma od wojewody. Poniżej wstawiam moje pytania oraz odpowiedzi burmistrz Sokołowskiej! Gdzie więc jest prawda? Ja należę do Klubu! Mnie się wydaje, że te pytania i odpowiedzi, właśnie tego dotyczą!

pismo do burmistrz

odpowiedz_ Pani Burmistrz -1

Zastanawiam się, czy burmistrz Sokołowska ma jakieś problemy, natury neuropsychiatrycznej, że nie wie lub nie pamięta co pisała kilka dni temu? Pytania były dość proste. Odpowiedzi są w stylu, który nie warto komentować. Więc miała burmistrz możliwość odpowiedzieć, jak chciała i co chciała. Co odpowiedziała to widać. Rada zbiera materiały, na temat pisma od wojewody i na sesji przeprowadzi na ten temat dyskusję, zada burmistrz pytania i po otrzymaniu odpowiedzi zagłosuje. Skoro burmistrz jest tak strasznie pewna swoich racji, to czego się tak panicznie boi? Nawet jeśli Rada zagłosuje za odwołaniem burmistrz ze stanowiska, to są inne organy, które powiedzą, że Rada się pomyliła. Po co burmistrz powtarza, że wszyscy dobrze wiedzą, jak jest? A może to właśnie burmistrz dobrze wie jak jest i dlatego ta panika. Czyżby jednak było coś na rzeczy? Chyba gdyby nie było to wojewoda nie nakazał by Radzie podjęcia w tej sprawie decyzji? Zastanawiające jest też to, że burmistrz przeczytała pozdrowienia od pana Kowalczyka, ale już nie przeczytała, kto zadał pytanie o to czy Radni z Klubu Dobro Wspólne chcieli się spotkać w sprawie pisma od wojewody. Zadała je Marta Zysk, co chyba wszystkim wszystko tłumaczy. Kółko wzajemnej adoracji, chociaż dosyć wąskie. Jakie kółko taka adoracja.

Filmik obrazuje też wypowiedź godną mistrza świata. Burmistrz Sokołowska zarzuca mi, że zadaję pytania jej pracodawcy. Komu? To kto jest pani pracodawcą? Bo już się pogubiłem! Ja myślałem, że Gmina Biała Piska jest pani pracodawcą? To już nie jest? Od kiedy? Ja napisałem pisma do Starostwa w Piszu. Tam jest pani pracodawca? Chciałem się dowiedzieć, czy jest pani tam też zatrudniona. To, że pani uważa, iż nie miałem prawa, to mnie akurat tyle obchodzi co ślad po komarze, który w lecie latał po mojej altanie. Mam prawo pytać o te sprawy, bo wojewoda nakazał Radzie podjąć decyzję, a ja jestem odpowiedzialny za to, żeby Radzie przedstawić pełną informację, zanim Rada ją podejmie. Dlatego pytam pani (myślałem, że byłego) pracodawcę o to czy pani jest zatrudniona w administracji rządowej. Chyba się pani boi odpowiedzi, skoro tak nerwowo reaguje? Ale na sesji przedstawię Radnym wszystkie ustalenia w tej sprawie, żeby Radni mieli pełen obraz przed podjęciem decyzji.

Nie mam złudzeń, że teraz rozgrywa się teatrzyk dyskredytacji mojej osoby. Niestety problem burmistrz Sokołowskiej polega na tym, że ona używa słowotoku a ja mam dokumenty. Wiem, że to boli, ale tak już mam, że piszę dopiero wtedy jak mam na to papiery i to potwierdzone. Dlatego radzę burmistrz Sokołowskiej przestać się przejmować mną, a zająć się sobą. Bo to jest bardziej potrzebne. Andrzej robi co może, ale chłopina ma już swoje lata i już chyba nie do końca daje radę. Sesja się odbędzie, decyzja zostanie podjęta. Co z nią zrobi wojewoda to nie nasz problem. Wydaje mi się jednak, że pączki w szpitalu mogą nie wystarczyć.